Seniorzy Mecz ze Stalą Pleszew miał dać odpowiedź na pytanie, które nurtowało wszystkich sympatyków Prosny - w jakim miejscu jest tak naprawdę zespół Jana Fedorowa? Pierwsze dwie kolejki ułożyły się pomyślnie dla biało-czerwonych, choć na pewno gra pozostawiała wiele do życzenia. Przed tygodniem natomiast nieźle grający LZS Doruchów zdołał pokonać naszych piłkarzy. W spotkaniu z pleszewską Stalą Prosna musiała zatem znacznie poprawić swoją grę, by myśleć o wywalczeniu choćby jednego punktu.
W wyjściowym składzie gospodarzy kilka roszad w stosunku do meczu sprzed tygodnia - na środku obrony wystąpił rekonwalescent Karol Kiełbik, a Michał Pietrzak zszedł na jej prawą stronę. Napad Prosny tworzyli Wojciech Olejnik i Bartłomiej Gałuszka, natomiast na ławce zasiedli Łukasz Augustyniak i Robert Rzempowski. Wciąż brakowało Mariusza Rosiaka, którego występ uniemożliwiła kontuzja.
Spotkanie rozpoczęło się od chaosu w środku pola, jednak szybko inicjatywę przejęli goście z Pleszewa. Piłkarze Jana Fedorowa wybiegli na boisko bardzo skoncentrowani i na początku meczu starali się ustawić zasieki obronne i zniechęcić żółto-niebieskich do gry w piłkę nożną. Nie za bardzo się ta taktyka powiodła, bo przyjezdni wymieniali szybkie podania i z łatwością przedostawali się pod pole karne gospodarzy. Sporo pracy miał Łukasz Kaleciński, ale bez problemów radził sobie z piłkami zagrywanymi w obręb szesnastki biało-czerwonych. Kłopoty pojawiły się w 21. minucie. Wówczas to kapitaną akcję przeprowadzili pleszewianie. Wymienili kilka przepięknych podań, przedarli się przez linię obrony Prosny, a Łukasz Bandosz zapakował futbolówkę do siatki. Od tego momentu gracze Jana Fedorowa otrząsnęli się nieco z przewagi Stali i rzucili się do odważniejszych ataków. Niestety, celnych strzałów było jak na lekarstwo. Goście starali się grać kontry, lecz nie wiele z tego wynikało. Pod koniec pierwszej połowy Prosna wreszcie przeprowadziła dobrą akcję. Podanie na 16. metrze od bramki Szymkowiaka otrzymał Robert Kaźmierczak, oszukał dwóch rywali, strzelił, a piłka po rękach pleszewskiego golkipera zatrzepotała w "sieci". Chwilę później arbiter Marian Turkiewicz zaprosił piłkarzy do szatni i mało kto mógł się wówczas spodziewać, jakie dantejskie sceny będą miały miejsce po przerwie.
Druga część spotkania rozpoczęła się od zmiany w Stali, Dawida Perę zastąpił Grzegorz Szwajkowski. Po wznowieniu gry przeważała już tylko jedna drużyna - i na nieszczęście gospodarzy nie była to ekipa Prosny. Goście konstruowali ciekawsze akcje, oddawali więcej strzałów na bramkę, bardzo dobrze operowali piłką. Prośniacy nie mogli otrząsnąć się z przewagi przyjezdnych i wydawało się, że na boisku tylko statystują. Strzelanie rozpoczęło się na kwadrans po przerwie. W 61. minucie swój "show" rozpoczął Robert Zaworski. Przejął piłkę w środku pola, minął kilku graczy Prosny i z około 20. metrów bardzo ładnym strzałem pokonał Łukasza Kalecińskiego. 9 minut później ten sam zawodnik podwyższył prowadzenie gości. Pleszewianie egzekwowali rzut rożny z prawej strony, w polu karnym padł jak rażony piorunem Robert Kaźmierczak, piłka trafiła do Zaworskiego, a ten skierował ją do bramki. Na nic zdały się protesty zawodników Prosny, lecz wydaje się że były one uzasadnione - niestety, inne zdanie na ten temat miał arbiter. W 73. minucie goście trafili na 4:1, a popularny "Zawór" skompletował klasycznego hat-tricka. Tym razem fatalny błąd popełnił kapitan Prosny, Robert Kaźmierczak, a ofensywny pomocnik Stali bez skrupułów podwyższył prowadzenie. Nieprawdopodobnie szybko toczyły się zdarzenia na boisku. Już w 78. minucie arbiter (który swoją drogą również tego dnia nie był w najlepszej dyspozycji) podjął kolejną kontrowersyjną decyzję. Najpierw wyrzucił z boiska Roberta Kaźmierczaka za faul na Damianie Wnuku - za tą interwencję nikt nie mógł mieć do niego pretensji. Jednak po chwili rozjemca pokazał "czerwień" również Marcinowi Zadce i kaliszanie kończyli to spotkanie w "9". W 80. minucie totalnie rozbitych gospodarzy jeszcze bardziej pokarali goście. Z około 20. metrów uderzył Damian Wnuk, a Łukasz Kaleciński mimo ofiarnej interwencji nie zdołał zatrzymać tego strzału. Do końca spotkania miało miejsce jeszcze jedno zdarzenie - w 87. minucie za odkopnięcie piłki po gwizdku sędziego Rafał Lewera otrzymał drugą żółtą kartkę i także został odesłany do szatni. Niedługo po tej karze indywidualnej Marian Turkiewicz zakończył zawody.
Mecz ze Stalą Pleszew miał być rehabilitacją za porażkę z LZS Doruchów, a prośniacy wreszcie mieli pokazać kawałek dobrej piłki. Niestety, zawiedli na całej linii i zasłużenie przegrali z liderem klasy okręgowej. Wypada mieć nadzieję, że jakość gry ulegnie znacznej poprawie. W końcu nadzieja umiera ostatnia. Prosna - Stal 1:5.
Prosna Kalisz - Stal Pleszew 1:5 (1:1) Kaźmierczak 45' - Bandosz 21'; Zaworski 61', 69' i 73'; Wnuk 80'